“W szczególności, nie należy mnie budzić w razie kolizji z asteroidem, awarii silników, wybuchu antymaterii, końca świata i tym podobnych drobnych wydarzeń.”
Janusz A. Zajdel, “Cała prawda o planecie Ksi”

Nazywam się Brunon Hawryluk. I jak bezwstydnie i naiwnie twierdzę od lat w swoim CV:
Jestem scenarzystą i reżyserem, którego głównym celem jest tworzenie ambitnego kina gatunkowego.
Słowo “bezwstydnie” – bo śmiem nazywać się reżyserem bez ukończenia pięcioletniej filmówki i dorobienia się pełnometrażowego debiutu w tej roli. “Naiwnie” – bo wierzę w ambitne kino gatunkowe, choć takiego ponoć nie ma. A scenarzystą jestem, żeby zarobić na czynsz, używki i podatki. No ok, sprawia mi to również wielką radość.
To tak w dużym skrócie.
Zapraszam do czytania i śledzenia niniejszego autorskiego bloga, na którym będę publikował krótsze i dłuższe teksty, często dotyczące szeroko pojmowanej popkultury, branży filmowej i pisania scenariuszy. Ale nie tylko. Czasem może znajdzie się miejsce na coś istotnego. Dokąd mnie to zaprowadzi, sam właściwie jeszcze nie wiem, gdyż strona ta w zasadzie ma jedno podstawowe zadanie, służące (jakby inaczej) głównie mnie – ma pomóc mi utrzymać dyscyplinę we wklepywaniu, na początek: tysiąca słów dziennie, na wzór Jacka Londona, a w dalszej perspektywie, po kingowsku: dwóch tysięcy. Ktoś mógłby to nazwać ekshibicjonistyczną formą pisarskiej terapii, próbą zdobycia popularności albo skutkiem zbyt dużej ilości wolnego czasu. Ja – pozwólcie – nazwę to, jak już uda mi się przekonać, czy to w ogóle działa.